niedziela, 31 grudnia 2017

Życzenia na Nowy Rok


Chciałbym wszystkim Czytelnikom życzyć szczęśliwego Nowego Roku, czyli samych udanych kadrów, dobrze naświetlonych i wywołanych błon o niskiej ziarnistości i bogatym walorze. Cyfrowym fotografom życzę bezawaryjnych kart pamięci o niekończącej się pojemności i zawsze naładowanych baterii. 
Bawcie się dobrze.

środa, 6 grudnia 2017

Odległość hiperfokalna

Zasięg ostrości sięgającej od płaszczyzny ostrego nastawienia w stronę kamery można wydatnie zwiększyć, gdy pozna się jedną z istotnych cech obiektywu. Jeśli mianowicie, mając zamiar fotografować np. krajobraz, nastawimy obiektyw przy całkowicie otwartej przysłonie na "nieskończoność", zauważymy, przyglądając się obrazowi na matówce kamery, iż z wyjątkiem przedpola, tego, co znajduje się w pewnej, stosunkowo niewielkiej, odległości od aparatu, cała reszta jest ostra. Tę właśnie odległość od kamery do miejsca, gdzie zaczyna się strefa ostrości, sięgająca w głąb obrazu, nazwano odległością hiperfokalną(...)


- czytamy w książce Zbigniewa Pękosławskiego Fotografia w praktyce amatorskiej.

Problem jest stosunkowo prosty, a jednak trudno jest znaleźć to zagadnienie wyjaśnione w sposób wystarczająco klarowny.
Chodzi o zdjęcia krajobrazowe, gdzie na pierwszym planie mamy obiekt całkowicie ostry, a zarazem tło jest również ostre. Efekt taki możemy osiągnąć zwiększając użyteczną głębię ostrości, ustawiając ostrość nie na nieskończoność, tylko bliżej. Myślę że zagadnienie wyjaśni najlepiej rysunek z cytowanej wyżej książki:

W aparatach cyfrowych przyda się podgląd na żywo. Aby dopasować odpowiednio parametry będziemy musieli regulować manualnie ostrość i ewentualnie korygować wartość przysłony tak aby wszystko czego potrzebujemy znalazło się w płaszczyźnie ostrości.
Analogowe aparaty sprawę nam ułatwiają. Na obiektywach aparatów analogowych jest ściąga, wszystko stanie się jasne jak tylko rzucimy okiem na kilka obrazków poniżej:
Przy maksymalnie przymkniętym obiektywie ostro zarejestrowane będzie wszystko w odległości od 0,6 m od aparatu (obiektyw PORST WW-MACRO 1:2,8/28 mm)

Przy maksymalnie przymkniętej przysłonie płaszczyzna ostrości zaczyna się już od 35 cm do nieskończoności (obiektyw MIR-20M 1:3,5/20 mm).
Przy maksymalnie przymkniętej przysłonie ostrość złapiemy od 3 m od obiektywu (obiektyw PORST COLOR REFLEX 1:1,2/50 mm).

Jak widać na powyższych przykładach, im krótsza ogniskowa obiektywu, tym większa głębia ostrości. Do zdjęć krajobrazowych najlepiej nadają się szerokokątne obiektywy.
Przy aparatach cyfrowych, zwłaszcza tych starszych, musimy zadbać o czystość matrycy, inaczej przy mocniej przymkniętej przysłonie czeka nas plamkowanie w Photoshopie.
Poniżej mamy przykład fotografii wykonanej z wykorzystaniem opisywanej cechy obiektywu:
Nie jest to wybitna praca, raczej jest to materiał pokazowy. Kępka zboża rosnąca na balocie na pierwszym planie znajdowała się poniżej 0,5 metra od obiektywu, a mimo to wszystkie plany są jednakowo ostre. Nikon D50 z obiektywem kitowym Nikkor 18-55 mm ustawionym na 18 mm (ekwiwalent 27 mm dla pełnej klatki). Obiektyw przymknięty do f22, ze względu na wiek i czystość matrycy musiałem plamkować, głębia ostrości w tę stronę też działa. Ostrość ustawiłem jakoś na odległość około 2 metrów.

Bibliografia:
Zbigniew Pękosławski, Fotografia w praktyce amatorskiej, Warszawa 1977

wtorek, 28 listopada 2017

Czułość ogólna negatywu

Jest to parametr określający ilość światła potrzebną do poprawnego naświetlenia błony. Wszędzie w tej chwili używa się czułości ISO (od nazwy International Organization for Standardization czyli Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna).
Czułość podawana w ISO z kolei zawiera czułość w jednostkach ASA (American Standards Association) oraz DIN (Deutsches Institut für Normung). W historii fotografii pojawiały się jeszcze inne normy dotyczące czułości błon lub błon i papierów, np GOST (ros. Государственный Стандарт), czy nasz rodzimy system CUK (nazwa od instytucji, która ustanowiła tę jednostkę: Centralny Urząd Kinematografii) nigdzie indziej niż w naszym kraju nieznany. Zarówno GOST jak CUK nie dały się łatwo przeliczać na inne jednostki. Związek Radziecki pozostał przy swoim systemie, natomiast w Polsce w 1964 roku ustanowiono nowe jednostki, mianowicie: PN oraz °PN. PN odpowiada skali ASA, natomiast °PN  odpowiada DIN. Na szczęście całe to zamieszanie mamy już za sobą. Natomiast jeśli ktoś ma radziecki światłomierz wyskalowany w GOST, można go używać przeliczając np na ASA. Podstawowe wartości w tabelce poniżej.

ASA
DIN
GOST
6
9°
5,5
12
12°
11
25
15°
22
50
18°
45
100
21°
90
200
24°
180
400
27°
360
800
30°
720
1600
33°
1440

Radziecki światłomierz światła ciągłego Sverdlovsk 6
Na skali czułości widać: GOST/ISO.
Najwyraźniej Rosjanie uznali że różnica jest na tyle mała że można ją pominąć.


Bibliografia:
Andrzej Voellnagel, Fotoleksykon dyskusyjny, Warszawa 1984
Gerhard Teicher, Fototechnika, Warszawa 1982

środa, 15 listopada 2017

Fotografowanie zwierząt od strony etyki

Samopoczucie fotografowanego

Fotografując zwierzęta w pierwszej kolejności należy zadbać o ich dobre samopoczucie. W przypadku dzikich zwierząt z pewnością oznaczać to będzie nie zwracanie na siebie uwagi, fotografowanie z ukrycia w środowisku naturalnym najlepiej w sposób taki, aby zwierzęta nie miały świadomości, że je obserwujemy. W przypadku zwierząt domowych zadanie jest łatwiejsze, ale nie zawsze. Problem może wystąpić np. w przypadku koni, które z natury są płochliwe (końmi zajmę się w osobnym wpisie). Psy i koty z zasady nie boją dźwięku migawki i dobrze czują się w towarzystwie człowieka; tym samym są najłatwiejszymi modelami.


Bezpieczeństwo

W przypadku dzikich zwierząt niedopuszczalna jest jakakolwiek interwencja, która spowoduje zmniejszenie bezpieczeństwa danego osobnika. To znaczy, że jeśli kępa traw osłania gniazdo z jajkami to niedopuszczalne jest jej usunięcie w celu uzyskania lepszej kompozycji.

Lampa błyskowa

Czasem jest bardzo mało światła, ja jednak nigdy nie używam lamp błyskowych, gdy fotografuję zwierzęta. Jeśli zależy mi bardzo na zrobieniu zdjęcia, używam formatu RAW, zwiększam czułość, forsuję negatyw, jednak nigdy nie używam światła błyskowego. Błysk lampy nigdy nie jest komfortowy dla oka. Ludzie w przeciwieństwie do zwierząt mają wybór, np. fotomodelka z założenia narażona jest na błyskające lampy o dużej mocy, ale godzi się na to wybierając taki zawód. Człowiek ma świadomość możliwości naświetlenia oczu, wystąpienia zapalenia spojówek itd. W przypadku zwierząt osobiście uważam że użycie flesza byłoby nieetyczne.
Zdjęcie z ukrycia. Lis wyszukuje opadłe z drzewa śliwki na asfalcie, taki to drapieżnik.

sobota, 4 listopada 2017

Wywołanie pierwszego negatywu czarno-białego

Wywołanie negatywu nie jest procesem trudnym. Nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robiłeś i nie miałeś okazji zobaczyć, jak robi to ktoś inny. Przy niewielkich nakładach oraz dzięki pewnemu przygotowaniu możesz wywołać negatyw prawidłowo w domowych warunkach.

W pierwszej kolejności omówimy potrzebne przedmioty:
  • Koreks – jest on niezbędny. Nowy koreks na 2 filmy (135) lub jeden (120) możemy kupić za około  100 zł, używany będzie oczywiście tańszy.
  • Zlewki – najlepiej takie o pojemności koreksu. Do nabycia w sklepie medycznym/chemicznym 10-20 zł za sztukę. Potrzebne są zasadniczo 3, ale można poradzić sobie mając jedną.
  • Cylinder miarowy, strzykawka – do odmierzania odczynników, koncentratów, może być o pojemności 50 ml
  • Termometr fotograficzny bądź laboratoryjny, jak najdokładniejszy, dokładnie mierzący w zakresie 18-30 stopni.
  • Kaskada – nie jest konieczna, ale pozwala oszczędzać wodę. Jest to kawałek gumowego węża nakładany na kran, drugi jego koniec wkładamy do koreksu
  • Woda demineralizowana – przydaje się zawsze tam, gdzie chemia ma być wykorzystywana wielokrotnie.
  • Zegar/minutnik ze stoperem – do odmierzania kolejnych etapów procesu
  • Nożyczki – użyjemy ich do obcięcia końcówki negatywu
  • Wyciągarka do filmu – nie jest konieczna, ale ułatwia życie
  • Miska zamiennie wolna komora w zlewozmywaku – aby utrzymać temperaturę w czasie procesu będziemy robić łaźnię wodną.
  • Ściągacz do wody
  • Odczynniki chemiczne: wywoływacz, kąpiel przerywająca, utrwalacz, zwilżacz (omówione dalej)

Włożenie negatywu do koreksu

Przed założeniem pierwszego negatywu najlepiej będzie przećwiczyć czynność przy świetle, zakładając jakiś niepotrzebny negatyw kilka razy na szpulę. Należy szczególną uwagę zwrócić na to, aby spirala koreksu była sucha, inaczej film będzie się blokował i łatwo porysujemy emulsję. Kiedy już uda nam się nawinąć film, szpulę wkładamy do koreksu i zakręcamy go. Od tego momentu możemy zapalić światło, koreks jest całkowicie światłoszczelny.
Załadowanie negatywu do koreksu musi się odbyć w zupełnej ciemności. Nie oznacza to jednak, że koniecznie musi się to odbyć w profesjonalnej ciemni negatywowej. Wystarczy przy zaciągniętych zasłonach użyć rękawa ciemniowego, bądź w podobnych warunkach zaciemnionego pokoju, można czynności tej dokonać pod kilkoma warstwami koca. Oczywiście metoda druga jest dużo mniej wygodna i łatwiej możemy negatyw porysować, jednak przy odrobinie wprawy jest to do zrobienia.
W przypadku operacji pod kocem, należy dobrać materiał, który się nie elektryzuje, ponieważ wyładowania elektrostatyczne mogą naświetlić negatyw. Wracając do rękawa/worka ciemniowego, można taki kupić za około 100 zł lub też wykonać samemu.
Jeżeli wcześniej robiłeś już zdjęcia, ale odnosiłeś do wywołania w zakładzie, do wywołania samodzielnego wybierz raczej film ze zdjęciami, które możesz powtórzyć.

Koreks Kaiser na dwa filmy 135 lub jeden 120.


Ciemnia negatywowa

Jeśli zdecydujesz się wyciemnić pomieszczenie, żeby zaaranżować ciemnię negatywową, sprawdź dokładnie, czy nie wpada do pomieszczenia nawet najmniejsza ilość światła. Posiedź w tym pomieszczeniu nawet 10 minut, żeby oczy przyzwyczaiły się do ciemności, i rozejrzyj się dookoła; jeśli coś zobaczysz, jest za jasno. Najlepiej na ciemnię nadaje się małe pomieszczenie bez okien.

Chemia

Teraz możemy przygotować chemię: wszystkie kąpiele powinny odbyć się w temperaturze 20 stopni przy normalnych parametrach procesu.

Wywoływacz

Na rynku dostępne są gotowe wywoływacze w postaci proszku oraz w postaci koncentratu. Wywoływacze w proszku należy rozpuścić w wodzie i taki roztwór już stosować jako roztwór roboczy, bądź też sporządzony wywoływacz płynny rozcieńczać, tworząc dopiero roztwór roboczy chwilę przed użyciem. Im bardziej rozcieńczony jest wywoływacz, tym krótsza jest jego żywotność.
Do rozcieńczania zaleca się stosować wodę destylowaną bądź demineralizowaną, co zwiększa żywotność roztworu.
Do pierwszego wywołania zdecydowanie polecam użycie koncentratu. Z koncentratu przed samą czynnością wywołania należy sporządzić roztwór roboczy.
Dostępne w sklepach są koncentraty R09 bądź Rodinal w małych opakowaniach w cenie kilkunastu złotych. Dobrze przechowywany koncentrat może posłużyć nam rok albo dłużej. Jest to dobrej jakości uniwersalny wywoływacz.
Do odmierzenia odpowiedniej dawki R09 może posłużyć strzykawka. Typowe rozcieńczenie Rodinalu to 1:25, bądź 1:50, można jednak znaleźć w internecie porady, jak wywołać negatyw w rozcieńczeniu 1:100 bądź 1:200. Za pierwszym razem jednak skupmy się na wywołaniu typowym, dającym powtarzalne efekty i dokładnie opisanym przed producentów. Proporcjami rozcieńczenia możemy regulować kontrastowość negatywu.
Do wywoływania w Rodinalu i pochodnych polecam negatywy klasyczne, bez kryształków delta, a więc Fomapan, Ilford PAN.
Przykład:
Przygotowujemy wywoływacz dla koreksu Kaiser. Pojemność dla jednej rolki 135 wynosi 375 ml, do wywołania mamy np. Ilford PAN 400. Wywołujemy w nominalnej czułości ISO 400/27°. Chcemy osiągnąć negatyw bardziej kontrastowy, więc wybieramy mniejsze rozcieńczenie (1:25). Oznacza to, że dzielimy nasz rozwtór na 26 części, które razem stanowią 375 ml, z czego 1 część to koncentrat wywoływacza, czyli 14,4 ml. Myślę, że obliczenia są jasne dla każdego, zatem nabieramy do cylindra miarowego bądź strzykawki zadaną ilość koncentratu. Jeśli strzykawkę mamy o pojemności 10 ml, nabieramy 10 ml i 4,4ml; wlewamy do zlewki i dopełniamy do 375 ml. To jest nasz roztwór roboczy.
Następnie należy doprowadzić sporządzony roztwór do temperatury 20°C. Dokonujemy tego wkładając zlewkę do ciepłej wody i mieszając jeśli jest zbyt chłodny, i na odwrót - do zimnej, jeśli jest za ciepły.

Przerywacz

Przerywacz może mieć temperaturę niższą niż reszta procesu, jednak zbytnie wychłodzenie koreksu spowoduje obniżenie temperatury utrwalacza, a więc proces utrwalenia może się wydłużyć.
Najlepiej, jeśli przerywacz również ma 20°C. Jako kąpiel przerywającą stosujemy Ilfostop bądź kwas octowy (1–4%, pH 3,8). Najlepiej, jeśli przygotujemy roztwór w drugiej zlewce i włożymy do przygotowanej łaźni wodnej.

Utrwalacz

Utrwalacz powinien mieć temperaturę 20°C, abyśmy mogli mieć pewność, że proces utrwalania przebiegnie do końca, dzięki czemu negatyw będzie trwały. Odmierzoną ilość utrwalacza przygotowujemy w trzeciej zlewce i wkładamy do przygotowanej łaźni wodnej.

Płukanie i nawilżanie

Płukanie również ma wpływ na trwałość filmu. Pozostawienie śladowych ilości utrwalacza może skutkować powstawaniem z czasem żółtobrunatnych plam. Użycie nawilżacza z kolei spowoduje łatwiejsze spływanie kropel wody z negatywu bez pozostawiania osadu.

Przebieg procesu

Wywołanie

Wlewamy do koreksu wywoływacz, włączamy stoper. Kilka razy uderzamy koreksem o stół, aby uwolnić pęcherzyki powietrza, następnie 10 sekund agitujemy. W zależności od konstrukcji koreksu kręcimy szpulą bądź odwracamy koreks. Jeśli koreks daje taką możliwość, odwracamy w ciągu 10 sekund 4 razy. Następnie agitację powtarzamy przez 10 sekund każdej rozpoczętej minuty. Zlewanie wywoływacza zwłaszcza przy krótkich czasach wołania musi nastąpić w zadanym czasie, więc wcześniej dobrze jest wiedzieć, ile trwa wylanie roztworu. Proces wywoływania przestaje zachodzić w momencie, kiedy kąpiel przerywająca zmienia odczyn emulsji. Zatem jeśli wywołujemy 6 minut, to wylewamy roztwór roboczy wywoływacza 10 sekund przed końcem czasu, i w 6 minucie wlewamy przerywacz.

Przerywanie

Czas wedle specyfikacji kąpieli w przypadku Ilfostop wynosi nie mniej niż 10 sekund. W przypadku octu polecam 30 sekund, z krótką agitacją (jeden obrót) co 10 sekund.

Utrwalanie

Czas według specyfikacji producenta to zazwyczaj 3-5 minut, agitacja jak przy wywoływaniu. Ze względu na wielokrotne wykorzystanie utrwalacza czas się wydłuża z każdym wywołaniem.


Płukanie i nawilżanie

Przy dzisiejszych emulsjach wystarczy 10-15 minut płukania pod bieżącą wodą. Na koniec płukania otwieramy koreks, zakręcamy kran i dodajemy zwilżacz, np Fotonal, Ilfotol. Po wypłukaniu wyciągamy negatyw, ściągamy nadmiar wody za pomocą ściągacza i wieszamy w suchym, przewiewnym i nie zakurzonym miejscu.
Wysuszony negatyw można przetrzeć miękką ściereczką, jeśli mimo wszystko wystąpiły jakieś zacieki. Dobrze jest od razu negatyw pociąć na odcinki po 6 klatek i przechowywać w koszulkach do negatywów, które będą go chronić przed kurzem i porysowaniem.

poniedziałek, 30 października 2017

Materiały fotograficzne i chemia dostępne na rynku - cz. II: Wywoływacze

Ilford w ofercie posiada wywoływacze w koncentratach oraz w postaci suchej do samodzielnego przygotowania roztworów roboczych.

Wywoływacze w płynie:

Ilfosol S

jest dedykowany do wywoływania nisko i średnioczułych filmów, takich jak Delta 100 Professional, FP4Plus i PAN F Plus. Zwiększa ostrość bez straty czułości czy zwiększenia ziarnistości.

Ilfotec HC

to wysoce skoncentrowany wywoływacz ogólnego zastosowania. Jest dobrym partnerem dla HP5 Plus. Ze względu na jego cenę za litr i trwałość, pozostaje raczej do użytku klubów fotograficznych czy dużych laboratoriów. Dla amatorów i tych profesjonalistów, którzy wywołują mniejsze ilości negatywów zamiennikiem będzie LC29, który został stworzony na bazie receptury Ilfotec HC.

Ilfotec LC29

to bardzo elastyczny skoncentrowany wywoływacz. Rozcieńczony w proporcji 1:29 jest bardzo ekonomiczny, jednak nie kosztem jakości. Daje drobne ziarno i doskonałą ostrość obrazu.

Ilfotec DD-X

jest uniwersalnym wywoływaczem dającym doskonałe ziarno oraz dobrą ostrość.
Doskonale nadaje się do forsowania. Ekonomiczny i łatwy w użyciu.

Wywoływacze w proszku:

ID11

to standardowy wywoływacz dla materiałów Ilford, łączący doskonałą ziarnistość ostrość i znakomity walor obrazu.

Microphen

jest wysoce polecany do obróbki forsownej. Zalecany do filmów wysokoczułych, takich jak HP5 Plus, Delta 400 Professional i Delta 3200 Professional.

Perceptol

daje doskonałej jakości obrazy zalecane do wołania negatywów 35mm, z których będziemy robić duże powiększenia. Charakteryzuje się najmniejszą ziarnistością, kosztem czułości. Nie nadaje się natomiast do obróbki forsownej.


Rodinal

Jest jeszcze wcześniej Rodinal, który nie jest produktem firmy Ilford. Produkowany był dawniej przez firmę AGFA. Jego kopie produkowane są przez inne firmy - Calbe, Foma. Można w nim wywołać wszystkie negatywy przeznaczone do obróbki w koreksie produkcji Ilforda. Jednak nie o jakość tu chodzi; przede wszystkim R09 czy Rodinal jest wysoce skoncentrowanym i tanim wywoływaczem ,który odpowiednio przechowywany zachowuje swoje właściwości bardzo długo. Dla osób, które rocznie wywołują do 10 błon jest to rozwiązanie bardzo tanie. Wywoływacz nie przekroczy ceny 30 zł za 250 ml i odpowiednio przechowywany (w zgniecionej butelce bez powietrza i w lodówce) posłuży nawet rok. Typowym rozcieńczeniem dla Rodinalu jest 1+25, 1+50, chociaż można znaleźć receptury na wywołanie negatywu używając rozcieńczenia nawet 1+200. Biorąc pod uwagę najmniejsze rozcieńczenie, czyli 1+25 i wołanie w jednym koreksie zawsze jednego negatywu w 400 ml wywoływacza. Butelka 250 ml starczy przynajmniej na 15 negatywów, co daje przy 30 zł za butelkę 2 zł za wywołanie negatywu (oczywiście jeśli chcemy policzyć faktyczny koszt wywołania należy doliczyć utrwalacz, przerywacz, wodę itd.).


poniedziałek, 23 października 2017

Materiały fotograficzne i chemia dostępne na rynku - cz. I Błony

Podstawą warsztatu fotografa jest wiedza nie tylko o konstrukcji obrazu, ale również o dostępnych narzędziach. W przypadku fotografii analogowej narzędzia to poza aparatem, obiektywami i innymi akcesoriami także negatyw i wywoływacz, a w późniejszej fazie papier fotograficzny (bądź skaner). Tak samo wywoływacz jak i negatyw ma ogromny wpływ na otrzymany efekt. Należy zatem dobrać odpowiedni wywoływacz do wybranego filmu i założeń, które chcemy osiągnąć. Natomiast aby dokonać tego wyboru właściwie, potrzebujemy wiedzieć, co się kryje pod nazwami wywoływaczy i klisz. Najkrócej jak umiem postaram się scharakteryzować dostępne materiały firmy Ilford. Wybrałem tę firmę ze względu na dokładną dokumentację techniczną i pełną powtarzalność opisywanych procesów, co wyróżnia produkty Ilford na tle konkurencji oraz fakt, że w ofercie znajdziemy wszystko, czego będziemy potrzebowali od początku do końca (żadna inna firma nie ma pełnego spektrum potrzebnych produktów). Jedynym odstępstwem od stosowania materiałów i chemii tej marki jest wywoływacz Rodinal (oraz stworzone na bazie receptury odpowiedniki).

Seria ILFORD PAN

to tradycyjne materiały dostępne w wybranych marketach, jak pisze producent w ulotce informacyjnej, jednak w Polsce jest to materiał bardzo popularny i ogólnie dostępny zapewne za sprawą niskiej ceny. Najpewniej seria ta adresowana jest do amatorów, jednak również i profesjonaliści powinni znać możliwości tych negatywów.

ILFORD PAN 100

średnioczuły, drobnoziarnisty, o dobrej ostrości film czarno-biały w technologii tradycyjnej. Dobry do portretów przy dobrych warunkach oświetleniowych. Odpowiednio wywołany nadaje się do dużych powiększeń.

ILFORD PAN 400

wysokoczuły, ostry, o stosunkowo niewielkim ziarnie, w technologii tradycyjnej.

Seria Plus

Seria Plus stanowi tradycyjne filmy panchromatyczne.

HP5 Plus ISO 400/27°

jego nominalna czułość: ISO 400/27°. Doskonałe efekty można otrzymać forsując nawet do czułości ISO 3200/36°. Znakomity do ogólnego zastosowania, do fotografowania akcji. Stworzony z myślą o forsowaniu, jeden z elastyczniejszych, wysokoczułych negatywów do rejestrowania akcji.

FP4 Plus ISO 125/22°

to film o nominalnej czułości ISO 125/22°, można go forsować do ISO 200/24°. Doskonały do dużych powiększeń. Jest to jeden z filmów, które można wywołać jako diapozytyw.

PAN F Plus ISO 50/18°

jest przeznaczony do wykonywania bardzo dużych powiększeń. Jego zakres tonalny pozwala fotografować sceny o wysokim kontraście. Bardzo drobnoziarnisty, ostry i szczegółowy. Ten film również można wywołać jako diapozytyw.

ORTHO Plus w świetle dziennym ISO 80/20° w świetle sztucznym ISO 40/17°

to film o charakterystyce ortochromatycznej, dobry do mikrofotografii i kopiowania. Uczulony na światło niebieskie i zielone, ślepy na czerwień.

Delta Professional

Seria Delta Professional korzysta z technologii kryształków delta, dzięki której otrzymujemy obrazy o dużo lepszej jakości niż w przypadku korzystania z tradycyjnych filmów.

Delta 400 Professional ISO 400/27°

dzięki forsowaniu daje doskonałe efekty od znamionowej czułości aż do ISO 3200/36°, świetny do fotografowania akcji lub fotografii w świetle zastanym. Podobnie jak HP5 Plus, doskonały do rejestrowania akcji.

Delta 100 Professional ISO 100/21°

najdoskonalsza ostrość i doskonałe ziarno powoduje, że nawet z małego obrazka można wykonywać bardzo duże powiększenia. Film ten ponadto można wywołać jako diapozytyw.


Delta 3200 Professional ISO 3200/36°

jest doskonały do akcji lub fotografii w bardzo słabych warunkach oświetleniowych; daje doskonałe efekty w nominalnej czułości ISO 3200/36°, umożliwia również forsowanie aż do ISO 12500/42°, ciągle oferując dobre efekty.

Ilford XP2 Super ISO 400/27°

jest filmem czarno-białym przeznaczonym do procesu C41. Jest to film czuły, ostry, o dobrej ziarnistości. Ma bardzo szeroki zakres tonalny, co czyni go łatwym w naświetleniu. Negatyw ten można powiększać na powiększalniku tak jak filmy wołane w koreksie.

Ilford SFX 200 ISO 200/24°

średnioczuły film o poszerzonym zakresie widma do 740 nm stworzony do fotografii z użyciem czarnego filtra IR; może również być naświetlony jako zwykły film panchromatyczny.


Podsumowując - mamy do wyboru materiały tradycyjne i takie z kryształkami delta. Filmy o niższej czułości charakteryzują się niższą ziarnistością, lepszą ostrością i zazwyczaj większym kontrastem. Negatywy z kryształkami delta pozwalają osiągać doskonałe rezultaty nawet przy bardzo wysokich czułościach. Na specjalną uwagę zasługuje Delta 3200 Professional, który odpowiednio wywołany jest naprawdę drobnoziarnisty i pozwala na duże powiększenia, ale o tym już w drugiej części, przy okazji omawiania wywoływaczy. Dodatkowo można wyszczególnić specjalne klisze, a więc te, które można wywołać jako diapozytyw: FP4 Plus, PAN F Plus i Delta 100 Professional, film uczulony na bliską podczerwień SFX 200 o widmie poszerzonym do 740 nm,  negatyw ortochromatyczny, czyli Ortho Plus, który zastosujemy np. w mikrofotografii, XP2 Super który wywołamy w procesie C41, a wykorzystamy do fotografi w warunkach, które mogą nas zaskoczyć, bądź są mocno zmienne albo kontrast sceny będzie zbyt duży.

wtorek, 10 października 2017

Fotografowanie koni - wstęp

Jeśli jesteś fotografem, ale dotychczas nie miałeś do czynienia z końmi, zastanawiasz się pewnie, co cię może spotkać w pracy z koniem.
Żeby bezpiecznie fotografować konie, najlepiej poproś kogoś, kto jest obyty z końmi o pomoc. Ale nawet czyjaś pomoc nie zwalnia od zrozumienia, jak koń działa i czego można się po nim spodziewać. Zachęcam do przeczytania całego wpisu, żeby fotografować bezpiecznie.

Koń jest zwierzęciem stadnym i uciekającym

W zależności od tego, jak zwierzę jest trzymane i jakie ma doświadczenia, może różnie reagować. Jednak są cechy wspólne dla wszystkich koni. Konie bezpiecznie się czują w stadzie. Każdy ma swoją funkcję i pozycję. Jeśli wchodzisz między konie, obserwuj, jak reagują. Najlepiej w tym przypadku mieć przy boku kogoś, kto te zwierzęta zna.
Jeśli konie się wystraszą, musisz liczyć się z tym, że uciekną; przy czym koń średnio waży 500kg. Jeśli będziesz zgarbiony, niezdecydowany, uważaj - możesz zostać stratowany, bądź potrącony.


Dźwięk migawki

Jeśli fotografujesz konia zimnokrwistego na łące obok gospodarstwa, najprawdopodobnie zwierzę nie zwróci na ciebie uwagi. Jeśli jednak fotografujesz konia gorącokrwistego (w szczególności temperamentne młode konie, takie jak araby czy folbluty, które nigdy nie słyszały trzasku blaszanej migawki), prawdopodobnie się wystraszy i zacznie uciekać. Za chwilę się oczywiście zatrzyma i zawróci, żeby zobaczyć, co go wystraszyło. Najlepiej, jeśli mamy do zrealizowania jakiś projekt, odczulić wybrane konie na dźwięk migawki. To potrwa tylko chwilę, wystarczy tylko przyzwyczaić do tego dźwięku, po chwili koń przestanie reagować.
Jeśli nie wiesz, jak koń zareaguje, najpierw spróbuj wyzwolić migawkę z pewnej odległości od konia, tak żeby w razie potrzeby mógł uciec; najbezpieczniej, jeśli będziesz stał po drugiej stronie płotu.

Koń bada świat pyskiem

Zwierzak usłyszał migawkę, i nie dość, że się nie wystraszył, to jeszcze idzie w naszą stronę. Tak się dzieje, kiedy ktoś pokazuje pupilowi różne rzeczy, odczula na "straszne" przedmioty, takie jak szeleszcząca reklamówka czy pękający balonik, albo ktoś karmi konia z ręki. Zasadniczo nic się nie dzieje, nie mamy do czynienia z drapieżnikiem. Koń bada wszystko pyskiem, zatem nie zdziw się, gdy będzie próbował obwąchać aparat albo włoży nos w obiektyw i nachucha na szkło. Nic dziwnego, jeśli spróbuje ugryźć aparat, zwłaszcza jeśli był karmiony z ręki - jest przyzwyczajony do tego, że ludzie przynoszą jedzenie.
Obserwuje bacznie, wcześniej obejrzała aparat chrapami.


Z koniem nie należy się spieszyć

Jeśli chcesz robić zdjęcia koni w prawie naturalnym środowisku, konie nie mogą zwracać na ciebie uwagi. Pomoże w tym dłuższy obiektyw, ale też twoja częsta obecność w otoczeniu fotografowanych zwierząt. Czas jest twoim sprzymierzeńcem. Pojawiasz się na padoku - konie zwrócą na ciebie uwagę, przyjdą, obejrzą, ale jeśli nie masz dla nich jedzenia, nie chcesz się z nimi bawić, po chwili wrócą do swoich stadnych spraw. Po półgodzinie prawdopodobnie uda się sfotografować konie spokojnie jedzące trawę.


Zachowania stadne

Największą wartość mają zdjęcia, na których coś się dzieje. Jednak nie znając zachowań tych zwierząt, łatwo przeoczysz ciekawe sytuacje. Jeśli nie jesteś pasjonatem koni i nie znasz ich zachowań, poproś o pomoc kogoś ze środowiska jeździeckiego bądź hodowcę; koniarze to w większości gawędziarze - o koniach mogą rozmawiać godzinami, chętnie pomogą.
Otóż nie, to nie jest  żyrafa!


Konie w ruchu

Nie ma nic piękniejszego niż koń w galopie. W tym przypadku potrzebujesz pomocy, chyba że mówimy o arabach w Janowie lub Michałowie, wracających wieczorem do stajni bądź wychodzących rano. Jeśli chcesz się skupić na jednym koniu w galopie, potrzebujesz kogoś kto będzie "rozmawiał" z koniem. Powinieneś wybrać punkt, z którego będziesz miał odpowiednie światło, ale również nie będziesz stał na drodze konia, tak żeby zadbać o bezpieczeństwo swoje i sprzętu.


Trening

Ktoś poprosił cię o zdjęcia w czasie treningu, ale nie wiesz jak ugryźć temat. Spokojnie, wystarczy porozmawiać i dowiedzieć się, co jest ważne w tym treningu. Jeśli np. trening jest skokowy, ustaw aparat w tryb seryjny i rób zdjęcia od momentu wybicia przed przeszkodą do momentu lądowania. Trochę trudniej jest w przypadku treningu ujeżdżeniowego - musisz się już trochę orientować jak wyglądają wykonywane figury i jak powinny być sfotografowane. W następnych wpisach postaram się ten temat rozwinąć.


Obsługa i opieka

W przypadku czyszczenia, zaplatania grzywy, zabiegów pielęgnacyjnych, ale również w czasie zabiegów medycznych sprawa jest łatwiejsza; koń zajęty jest tym, co się dzieje bliżej. Jednak i w tym przypadku powinieneś poprosić o uwagę osobę obsługującą i sprawdzić, jak koń zareaguje na dźwięk migawki. Jeśli reakcja jest spokojna, dobra nasza, puszczamy wodze fantazji.
Podczas mycia, czy innych zabiegów pielęgnacyjnych
najczęściej koń nie zwraca uwagi na oddalonego fotografa.


Dokumentacja rehabilitacji kopyt

Może się zdarzyć, że ktoś poprosi cię o wykonanie dokumentacji fotograficznej kopyt przed i po struganiu. Jeśli nie wiesz, na co zwrócić uwagę, dokładniejszy opis znajdziesz w osobnym wpisie. Z całą pewnością przyda się ktoś do pomocy, kto będzie odwracał konia tak, aby światło na planie było jak najlepsze.

Przygotowanie fotografii na potrzeby sprzedaży konia

Zdarzają się różne sytuacje w życiu, czasem trzeba konia sprzedać bądź oddać w dobre ręce. Z całą pewnością przy sprzedaży pomoże dobry opis, ale również zdjęcia, na których będzie dokładnie widać konia. Dobre zdjęcia dla wprawnego koniarza dadzą informacje o stanie zdrowia konia. Na pewno warto rzetelnie i zgodnie z prawdą opisać zwierzę przygotowywane do sprzedaży. Uczciwość popłaca, a ładne zdjęcia porządnie wyczyszczonego i zadbanego konia pozwolą osiągnąć dobrą cenę za zwierzę. Przygotowanie konia do sprzedaży opiszę w innym wpisie.

piątek, 15 września 2017

  w służbie języka polskiego

W języku polskim występują pewne zasady dotyczące formatowania tekstu. Tekst przygotowany do druku powinien być wyjustowany, jest wtedy czytelniejszy i przyjemniejszy dla oka. Ale czy to wszystko? Okazuje się, że nie. Język polski, w odróżnieniu od mnóstwa innych języków, stawia przed nami kolejny problem. Mianowicie na końcu linijki nie powinny pojawiać się oderwane spójniki, pojedyncze litery. Niestety, zwłaszcza w przypadku stron responsywnych, gdzie treść wlewa się do "pojemnika" o zmieniającej się szerokości, zawsze mogą się pojawić urwane literki na końcu linijki. Poniżej prezentuję napisany na szybko, ale działający skrypt, który załatwia większość przypadków, dodając znacznik niełamiącej spacji  .
Poniżej wyjątki, których skrypt nie obejmuje:



  • liczebników: np 5 piw należy samodzielnie zapisać 5 piw
  • jednostek: 100 mg należy samodzielnie zapisać 100 mg
  • środa, 28 czerwca 2017

    Przysłona czy przesłona?

    Przysłona obiektywu fotograficznego nazywa się tak dlatego, że częściowo przysłania wiązkę promieni słonecznych przechodzących przez obiektyw. Czasownik przysłaniać utworzony jest podobnie jak przymknąć, przymrużyć, przytępić itp., które wyrażają czynność wykonaną niekompletnie, a ich odpowiednikami "całościowymi" byłyby: zamknąć, zmrużyć, stępić no i w końcu przesłonić. Zatem "przesłona" użyta do określenia urządzenia zmniejszającego źrenicę obiektywu jest w tym wypadku błędem językowym. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że przesłona pojawia się w książkach i tłumaczeniach książek obcojęzycznych. Niemniej jednak powinniśmy dbać o jakość naszego ojczystego języka.

    Bibliografia:
    Andrzej Voellnagel, Fotoleksykon dyskusyjny, Warszawa 1984

    środa, 3 maja 2017

    Tarczownica bruzdkowana, czyli jak zrobić film czegoś co się nie rusza.


    Zostałem poproszony o wykonanie krótkich materiałów filmowych, przeznaczonych do dalszej obróbki, przedstawiających porosty. Problem, z jakim się spotkałem, to: jak zrobić ciekawy film o czymś, co się nie rusza? Poprosiłem o pomoc aktora drugoplanowego, który ożywił scenę, jednak pozostając tłem. Dziękuję, mrówko.




    Zamiast wstępu

    Bardzo długo zastanawiałem się nad sensem pisania bloga. Nie mam zapędów dydaktycznych, raczej to ja czegoś szukam, czy to w publikacjach papierowych, czy też w internecie.
    Jednym z powodów, dla których mógłbym pisać o fotografii, może być stworzenie prywatnego notatnika, ale mam taki na papierze, więc powód jest słaby, chociaż z drugiej strony, gdybym pisał blog, ktoś jeszcze mógłby skorzystać z mojego doświadczenia i wiedzy. Może okaże się dla kogoś przydatny. Postaram się w sposób prosty pisać o fotografii analogowej i cyfrowej, jak również o późniejszej obróbce, czy to na komputerze, czy w ciemni. Postaram się też napisać czasem coś o stronach www i przygotowaniu grafik i zdjęć dla internetu.

    Pierwsze moje doświadczenia z fotografią sięgają wiosny 1995 roku, kiedy to mój ojciec pokazał mi aparat, Smiena 6. Stosunkowo prosty i łatwy w obsłudze aparacik radziecki, z migawką centralną i wbrew pozorom dość fajnym obiektywem. Używałem wtedy dostępnych na bazarach u "Ruskich" błon foto 65. Dopiero po latach, jak zacząłem wspominać, doszedłem do tego, że już wtedy wywoływałem forsownie. Mianowicie błona ta miała nominalną czułość 65 Gost, czyli jakieś niecałe 20 DIN, czyli nieco mniej niż 80 ASA. Ja nie wiedząc jak naświetlać, naświetlałem na 100 ASA za pomocą tabel i później - tato, ratuj. No i ratował. Różnica w naświetleniu była niewielka, bo jakieś 1/2 EV, do tego biorąc pod uwagę najpierw naświetlanie na tabele, więc na dobrą sprawę na oko, efekty były niezłe. Dopiero później do dyspozycji miałem światłomierz Leningrad-2. Bez wiedzy o systemie strefowym na dostępnym sprzęcie, mimo wszystko dawałem radę poprawnie naświetlić i wywołać. Praca w ciemni już wtedy wciągnęła mnie jak bagno partyzanta. A partyzantką fotografia w latach '90 była, trudno było bowiem dostać jakieś konkretne błony czy specjalną chemię.
    Kolejnym moim aparatem był Zenit E z selenowym światłomierzem na obudowie. Do dzisiaj nie wiem, co on wskazywał, bo z całą pewnością nie to, czego oczekiwałem (selenowe sensory szybko się starzeją i pokazują głupoty). W końcu około roku 2000 kupiłem Revue ML czyli brandowaną Prakticę MTL5. To był sprzęt! Światłomierz TTL (trough the lens) który zawsze działa, migawka blaszana (co prawda głośna jak przeładowywany AK-47). Do tego seria coraz tańszych radzieckich bądź niemieckich szkieł. Do dzisiaj zastał mi lustrzany radziecki obiektyw 500 mm, i szerokokątny 20mm. Od tego czasu miałem kilka różnych Praktic, Canona EOSa 33 (nie przypadł mi do gustu chociaż sprzęt porządny), kilka różnych aparatów jak Carena - wszystko na M42. Minoltą mi się dobrze fotografowało; nie pamiętam modelu, ale miała magnetyczny spust migawki. Fotografowałem też średnimi formatami, Kiev, Praktisix IIa, Pentacon Six. Średni format jakiś czas temu porzuciłem, sprzęt sprzedałem, bo był za ciężki (swojego czasu wyjechałem na plener z pięcioma aparatami i akcesoriami, pogoda nie dopisała a i zdjęć mało zrobiłem bo zanim zrzuciłem bagaż, zanim wybrałem odpowiedni zestaw... Wyleczyłem się z tego już na szczęście). Może jeszcze wrócę kiedyś do średniego formatu, na razie mam tylko dwa aparaty małoobrazkowe (Praktica MTL5 oraz Porst CR7 z całym systemem obiektywów). Nie kolekcjonuję sprzętu. Mam też jakieś cyfrowe, może kiedyś opiszę obszerniej czym fotografuję i dlaczego.

    Wracając do analogów, napiszę jeszcze tylko dlaczego w XXI wieku ciągle robię coś analogowo. Nowoczesna fotografia w pogoni za zwiększaniem jakości i rozdzielczości obrazu coś zatraciła. Nie chodzi już nawet o ziarno błony filmowej, bo są filtry, które potrafią całkiem nieźle ziarno naśladować. Obraz w procesie chemicznym powstaje zdecydowanie inaczej, niż ten zapisany przez matrycę cyfrową. Nie wnikając nawet w szczegóły tych odmiennych procesów, zdecydowanie analogowy nawet zeskanowany z kliszy obraz jest inny, ma swoje cechy, ma swój niepowtarzalny charakter.
    Nie zamierzam forsować tezy, że jakiś rodzaj fotografii jest lepszy niż inny. Fotografia analogowa jest inna i bardzo cieszę się, że obok cyfrowych mogę posługiwać się również technikami analogowymi. Do takiego podejścia zachęcam wszystkich.